Nie mam za wiele kolorów, biorąc pod uwagę sporą pojemność, celowałam jedynie w takie kolory, o jakich wiem, że będę często w nich chodzić.
Zaczniemy od jedynego rodzynka w tym zestawieniu, czyli kolorze z serii Hybrid Shine. Te lakiery są dostępne również w mniejszych pojemnościach. Wzięłam jeden kolor na próbę, jako "test alergiczny". Sam lakier jest w porządku i w zasadzie nie widzę różnicy od tych z Hybrid Care. Jest to Vanilla, numer 2.02. Niestety, ale ten kolor jest półtransparentny, której to informacji na stronie brak. Trzeba naprawdę minimum 4 warstw, żeby była mowa o jakimkolwiek kryciu. Ja stosuję go głównie jako tło pod naklejki lub pyłki.
Kolorem, który jest u mnie absolutnym must-have to czerwień (bardzo oryginalne, wiem). W ofercie Mollon Pro znajdziemy wiele odcieni czerwonego, ja zdecydowałam się na klasyczny kolor wina, czyli numer 06 Wine. Przy zakupie sugerowałam się nazwą, bo w moim odczuciu grafiki na stronie mocno odbiegają od rzeczywistego koloru. Kolor jest przepiękny i idealnie pasuje do mojego ciepłego koloru skóry, jest wyrazisty, ale nie razi, pasuje zarówno na bardziej eleganckie okazje, jak i na wieczorne randki, jest uniwersalny.
Moim ukochanym kolorem zarówno na paznokciach, jak i w innych dodatkach jest fuksja. Tutaj też zaryzykowałam i zdałam się na nazwę i bardzo dobrze, bo na stronie widzimy całkiem inny kolor. Tak lakier 07 Fuchsia prezentuje się w świetle dziennym:
Jednym z moich ulubionych kolorów Semilaca jest 123 Szeherezada, w pewnym momencie nosiłam go niemal non-stop na zmianę z Mardi gras. Fuchsia od MollonPro ma bardzo zbliżony odcień.
Kolejnym kolorem, który często gości na moich paznokciach jest szarość. Poszukiwałam takiego odcienia szarego, który będzie miał w sobie nutkę fioletu - z lakierów tradycyjnych moim ulubionym odcieniem był lakier z Essence Serendipity. Kolor 83 Lucette jest dokładnie taką szarością przełamaną fioletem, różnie się prezentuje w zależności od światła, raz jest bardziej szary, wieczorem bardziej fioletowy.
Kolejnym niejednoznacznym kolorem jest 141 Rhodonite. Jest to fiolet, ale podbity ciepłym różem. Chłodne odcienie fioletu nie współgrają z moim odcieniem skóry, dlatego wahałam się przy zamówieniu, ale na żywo kolor prezentuje się dużo lepiej.
Na końcu kolejny róż w mojej kolekcji, czyli 149 Pavonia. Jest mocny odcień różu, przyciąga uwagę, ale nie jest zbyt neonowy, nadaje się jak najbardziej na co dzień. Jeden z moich ulubionych kolorów z całej hybrydowej kolekcji.
O jakości samych lakierów pisałam już w poprzednim wpisie. Jestem z nich bardzo zadowolona, zarówno z trwałości jak i łatwości nakładania. Przy ściąganiu również nie sprawiają problemów. I najważniejsze - nie powodują żadnych podrażnień czy uczulenia. Jedynie na co musimy uważać, to dobre wymieszanie pigmentu przed malowaniem (na buteleczce znajdziemy zresztą zalecenie SHAKE WELL) oraz dłuższy czas utwardzania - w mojej lampie LED 24W jest to 60 sekund zamiast standardowych 30. Podsumowując, dla mnie sprawują się na szóstkę.
EDIT Aktualizuję wpis, ponieważ do mojej kolekcji dołączyły dwa kolory, tym razem z serii Hybrid Shine:
2/207 Flaxseed Alley - Nie przepadam za typowymi kolorami nude, ten skusił mnie tym, że wpada nieco w szarawy róż. Jest ciepły odcień beżu/różu, zbliżony do koloru skóry, ale nie na tyle, by się zlewać z nią:
Na początku wydawał się bardzo podobny do 140 Little Stone od Semilac, ale jest od niego zdecydowanie cieplejszy i wpada bardziej w róż niż w szarość:
2/210 Apricot Brandy - myślę, że tutaj nazwa idealnie oddaje odcień. Jest to odcień koralowy, ale wpadający lekko w brudny róż. Dla mnie idealny, ponieważ większość koralowych jest dla mnie zbyt rażąca, a ten jest jednocześnie przygaszony, ale też nie do końca neutralny
Kolejne kolory w mojej kolekcji w nowym wpisie
[…] lakiery, które dołączyły do mojej kolekcji (pozostałe kolory, które posiadam, pokazywałam w tym wpisie). Tym razem postawiłam na serię Hybrid Shine, bo wolę jednak mieć więcej odcieni w małych […]
OdpowiedzUsuń