Ziołowe farbowanie henną - ciąg dalszy: jak przygotować, nakładać, mojetriki

zakwaszanie henny

Wracam z nieco opóźnioną kontynuacją TEGO wpisu, czyli ciąg dalszy epopei o hennie. O wadach i zaletach henny już się wypowiedziałam, dziś czas przejść do konkretów.

Co będzie nam potrzebne?

czy henna ciemnieje

Przede wszystkim będzie nam potrzebna oczywiście henna :) Ja kupuję przeważnie hennę jakości BAQ (=Body Art Quality), czyli tę najlepszej jakości, ale na początek wystarczy w zupełności farba od Khadi (uwaga, mój sposób nadaje się tylko dla odcienia RED, czyli czystej henny), które w większych miastach są bez problemu dostępne stacjonarnie. Kolejnymi niezbędnymi akcesoriami są rękawiczki, gumowe bądź foliowe (czasami producenci dorzucają je w zestawie, jak przy zwykłej farbie) oraz czepek foliowy. Przyda się także pędzel do nakładania farby (ja mam taki najzwyklejszy, kupiony w Kauflandzie za 3 zł). Musimy także mieć miskę, w której rozrobimy pastę - u mnie służy do tego stary emaliowany garnek, trzymany wyłącznie w tym celu. Kiedyś rozrobiłam hennę w misce nierdzewnej i wskutek jakiejś reakcji zmatowiała, także radzę tutaj uważać.

Tym, co nie musimy mieć, ale bardzo ułatwi nam życie jest długi, wąski pasek materiału (taki, którym kilkakrotnie owiniemy głowę) i foliowa zrywka.

Oprócz tego przebieramy się w robocze ciuchy i przygotowujemy ręcznik przeznaczony na straty.

Jak przygotować pastę z henny?


W sieci znajdziemy wiele sposobów i magicznych dodatków, mających wpływać na odcień henny. W przeciągu lat testowałam wiele przepisów, metodą prób i błędów skomponowałam następującą mieszankę:

  • 2 miarki czystej henny (u mnie jest to 100 ml miarka kuchenna)

  • 1 miarka kasji

  • sok ze świeżo wyciśniętych cytryn - 4 - 5 sztuk

  • czerwone wino - ok. 1/3 szklanki, w zależności od tego, jak wiele soku miały cytryny

Wszystkie składniki mieszamy na gładką pastę o konsystencji jogurtu, ja wspomagam się tutaj blenderem, służącym mi wyłącznie do celów kosmetycznych. Tak przygotowaną hennę odkładamy na noc, by puściła barwnik. Garnek zawijamy w folię i trzymamy w temperaturze pokojowej.

Dodatek kasji (inaczej cassia) sprawia, że odcień jest bardziej złocisty, a czerwone wino podbija pięknie kolor lawsonii. Wszelkie inne kombinacje, typu czerwona papryka, cynamon, nagietek itd. nie miały wpływu na ostateczny kolor, bądź znikały po pierwszym myciu. Taka porcja wystarczała mi spokojnie na włosy sięgające za łopatki, teraz po skróceniu włosów do ramion 1/3 pasty musiałam ostatnio zamrozić.

Następnego dnia, przed nałożeniem, mieszam hennę z przygotowanym wcześniej i przestudzonym żelem lnianym. Żel przygotowuję zawsze tak samo:

2 łyżki siemienia lnianego zalewam szklanką wody i gotuję przez 10 minut. Po tym czasie gorący żel od razu przecedzam i odstawiam do przestygnięcia.
glutek lniany


Dodatek żelu sprawia, że włosy nie są przesuszone po hennie. Jeśli przesadzimy z żelem i za bardzo rozrzedzimy mieszankę, to zawsze możemy ratować się dosypaniem innego ziela (np. ja ostatnio dosypywałam neem, również ma dobroczynne działanie na włosy i skórę głowy), by na nowo uzyskać konsystencję pasty.

Jeśli nie zależy nam na bardzo trwałym kolorze, a bardziej na odżywieniu włosów, mogę polecić jeszcze jeden przepis. Pochodzi on z książki Ziołowa księga urody. Efekt po hennie, jeśli chodzi o odżywienie i pogrubienie, był wręcz spektakularny (przynajmniej u mnie), ale niestety kolor bardzo szybko się wypłukał, poza tym włosy były dużo ciemniejsze. Jest on następujący:

  • henna

  • 1 łyżka oliwy z oliwek

  • 1 żółtko

  • mocny napar z czarnej herbaty

Mieszamy hennę i oliwą oraz jajkiem, następnie dodajemy herbatę do uzyskania wymaganej konsystencji. Odstawiamy na noc. Następnego dnia znowu rozrabiamy pastę czarną herbatą, by dała się łatwo nakładać. Autor przepisu zaleca trzymanie henny 10-20 minut na włosach, ale dla mnie jest to stanowczo za krótko, ja trzymałam gdzieś ze dwie godziny.

Jak nakładać?


Hennę nakładamy na czyste włosy, najlepiej umyć  je w dzień hennowania. Jak już pisałam wcześniej, nakładanie henny jest czynnością generującą dużo bałaganu. Polecam sposób nakładania metodą na ślimaczka, tak jak na poniższym filmiku (radzę oglądać od 1:10)

Wiele poradników zaleca nakładanie henny palcami, ale mi osobiście dużo szybciej i wygodniej nakłada się szerokim pędzlem do farby do włosów. Gdy już całe włosy będą pokryte pastą, należy je następnie porządnie zabezpieczyć i zapewnić ciepło,by barwnik mógł zadziałać. Jak ja to robię: najpierw nakładam na głowę foliową reklamówkę, tworząc z niej czepek. Następnie owijam głowę długim paskiem materiału, by zapobiec wyciekaniu pasty spod folii. Kolejną warstwą jest zwykły, jednorazowy czepek (taki). Na sam koniec owijam głowę, kiedyś używałam do tego ręcznika frotte, teraz mam ładny czepek kąpielowy. Ta ostatnia warstwa to już bardziej ze względów estetycznych ;)

Po tym wszystkim dajemy czas, by henna mogła podziałać. Kiedyś nakładałam mieszankę wieczorem i szłam tak spać. Jest to oszczędność czasu, ale dla osób, które wiercą się podczas snu, jest to równoznaczne z upapraną pościelą (a zafarbowanych w ten sposób rzeczy już raczej nie damy rady doprać).

Gdy upłynie już wystarczająco dużo czasu (czyli od 2 do 6 godzin, w zależności od tego, jak szybko nasze włosy łapią kolor), czeka nas wypłukanie henny z włosów. Tutaj też łamię trochę zasady, bo nie spłukuję pasty samą wodą - gdy nie używam żadnych innych produktów, włosy takie przyklapnięte i co gorsza, mam masę hennowego proszku na skórze głowy. Wspomagam się tutaj balsamem do mycia Sylveco (pisałam już o nim tutaj), parę razy zdarzyło się w tym celu użyć odżywki do włosów. Po szampon sięgam w ostateczności.

Z następnym myciem włosów odczekuję przepisowe 2 dni, zresztą włosy po hennie się nie przetłuszczają, także nie jest to jakiś wielki problem.

henna przygotowanie


Dodatkowo polecam zaplanować też malowanie paznokci, bo u mnie osobiście zawsze się zafarbują, mimo rękawiczek:)

Źródło przepisu na odżywczą farbę: Ziołowa księga urody, wyd. zbiorowe, Poznań, Publicat, 2008

Farbowanie henną włosów w domu od A do Z - wady i zalety

henna do włosów gdzie kupić

Henna na moich włosów gości niemal nieprzerwanie od około 10 lat. Zawsze marzyłam o rudych włosach, ale bałam się, że zwykła farba z drogerii nie dość, że mnie uczuli, to jeszcze zniszczy moje słabe włosy. Gdy przeczytałam gdzieś artykuł o hennie i jej dobroczynnych właściwościach, nabrała mnie ochota na eksperyment. Były to jeszcze dla mnie czasy przed-internetowe i przed-allegrowe, dlatego obeszłam chyba całe miasto w poszukiwaniu tak "egzotycznego" produktu. Henna taka prawdziwa w proszku i bez domieszek była dostępna jedynie w jednej drogerii i jednym sklepie zielarskim. Farba firmy Eld (innej marki nie było, chyba że pseudo henna w tubce) sprzedawana była w małych torebeczkach po 25 g. Dziś takiego problemu na szczęście nie ma i prawdziwą, dobrą jakościowo hennę można kupować nawet na kilogramy, jeśli mamy taką fantazję (i fundusze).

Jestem wielką fanką farbowania włosów henną (czyli sproszkowanym zielem lawsonii bezbronnej, bo z tej rośliny uzyskujemy barwnik określany jako henna), ale nie znaczy to, że nie widzę jego wad. Zanim przejdę do tego, co i jak, przedstawię pokrótce plusy i minusy ziołowych farb do włosów.
najlepsza henna do włosów

Pozytywy:


  • ziołowe farby nie niszczą włosów, wręcz przeciwnie, chronią je przed czynnikami zewnętrznymi poprzez "obudowanie" włosa

  • nie podrażnia skóry, a zapach nie dusi tak jak farby tradycyjne

  • kolor uzyskany za pomocą henny nie jest płaski, wygląda bardzo naturalnie

  • nadaje piękny blask oraz refleksy

  • nadają niesamowitej objętości, pogrubiając włos

  • odkąd regularnie stosuję hennę, skóra głowy przestała się przetłuszczać. Efekt mija, gdy wyhoduję za duże odrosty, dlatego to na pewno zasługa lawsonii

  • u początkujących odrosty nie są tak widoczne, bo barwnik stopniowo wypłukuję się i nie rzuca się tak to w oczy jak przy farbach drogeryjnych. Niestety u osób, które jak ja farbują nieprzerwanie od wielu lat, ta zasada już nie działa

  • jest stosunkowo tania - 100 g henny dobrej jakości kupimy od 20 - 25 zł, ale są też tańsze, parę razy kupiłam farbę firmy Mumtaz, 100 g kosztuje aktualnie ok. 8 zł i była całkiem niezła

  • w porównaniu do innych naturalnych sposobów (jak rumianek, łupiny cebuli i inne cuda) jest to trwała metoda

  • nic się nie marnuje - jeśli zostanie nam pasty, możemy ją zamrozić na potem bez wpływu na jej skuteczność

  • przyrządzenie mieszanki jest proste - nie wymaga specjalnych umiejętności ani sprzętów

Co może nam przeszkadzać?


  • przede wszystkim czasochłonność. Na robienie henny dobrze jest sobie zaplanować cały dzień. Podobno istnieją szczęściary, którym barwnik chwyta od razu, ale ja do nich nie należę i 6 godzin trzymania farby na głowie to dla mnie absolutne minimum, łącznie z myciem włosów przed, nakładaniem oraz płukaniem po robi się nam cała dniówka. Czasami dużo się dzieje i ciężko mi zaplanować dzień siedzenia kamieniem w domu, więc zdarza mi się chodzić ze sporym odrostem (fstyt i chańba), dopóki nie wyrwę wolnego dnia

  • częściowo zahacza o poprzedni punkt - farbowanie trzeba zaplanować. Przygotowuję mieszankę tradycyjną metodą i pasta musi swoje odstać - przeważnie rozrabiam ją dzień wcześniej wieczorem i dojrzewa przez noc

  • słabo dostępna stacjonarnie - oprócz wspomnianej henny Eld (uwaga, jednym kolorem, gdzie faktycznie mamy w składzie czystą hennę, jest kolor "Chna" i raczej nie polecam tej marki), widziałam w zielarniach farby firmy Khadi (przyzwoitej jakości, ale droższe). Cenowo i jakościowo wypada to dużo gorzej niż farby dostępne online

  • wysusza włosy oraz skórę głowy - po zabiegu należy zadbać o nawilżenie. Jeśli masz suche końcówki, radzę się ich pozbyć wcześniej - farbowanie jeszcze podkreśli ich suchość i nasze włosy będą wyglądać jak miotła

  • bałagan - wszędzie. Radzę nie pucować łazienki  i szorować wanny wcześniej, bo choćby się nie wiem jak starać, kropki pasty o podejrzanym zielonkawo-brązowym kolorze będą WSZĘDZIE

  • henna farbuje WSZYSTKO - oprócz naszych włosów zabarwi skórę głowy, palców (malowanie paznokci potem obowiązkowe), ręczniki i poduszkę. Oraz, jeśli pasta będzie za rzadka, w gratisie mamy piękne pomarańczowe zacieki na twarzy i szyi. True story - kiedyś wpadłam na genialny pomysł farbowania włosów, nie zastanawiając się, że następnego dnia mam praktyki. Wspomnienie, jak prowadziłam w liceum zajęcia na zaliczenie ze świadomością, że jestem w cętki - bezcenne.

  • to akurat mnie osobiście nie przeszkadza, ale dla niektórych może to stanowić problem - zapach. Henna pachnie w dość charakterystyczny sposób, ziołowy aromat jest intensywny

  • jak każde zioło czy naturalny kosmetyk może uczulić

  • nie mamy dużego wpływu na kolor - zawsze chciałam pofarbować się na płomienną, ognistą rudość. Niestety, mój naturalny kolor jest zbyt ciemny, by uzyskać taki efekt za pomocą henny

  • paleta ziołowych farb jest mocno ograniczona - farbując henną możemy uzyskać jedynie odcienie od rudości do kasztanowego. Jeśli pobawimy się w mieszanki z indygo, rozszerzamy kolorystykę do brązów. Nie jest możliwe rozjaśnienie do odcienia blond - zdarzyło mi się testować na mojej mamie odcień farby Eld "Blond". Z tego co pamiętam, miała w składzie rumianek i kurkumę, a jednym efektem był straszliwy bałagan, bo pasta się kruszyła jeszcze bardziej niż ta z henny

  • podobno może dać niepożądane rezultaty, jeśli włosy były wcześniej farbowane chemicznymi farbami - tutaj ciężko mi się wypowiedzieć, bo sama nigdy nie farbowałam inaczej niż ziołami
henna do włosów ranking

Czy warto w ogóle się w to bawić?


Na pierwszy rzut oka ilość minusów może odstraszać, ale moim zdaniem efekt jest wart tych starań. Włosy lśnią i wyglądają na odżywione, są uniesione od samej nasady. Dzięki hennie zapomniałam co to łupież, a moje cienkie włosy prezentują się bardziej okazale. Kilka lat temu zrobiłam dłuższą przerwę, żeby na próbę wrócić do naturalnego koloru włosów. Szybciutko się z henną przeprosiłam, jak moja fryzura zaczęła przypominać jakieś smętne oklapłe ogryzki zamiast czupryny, do której się przyzwyczaiłam.

Jeśli zachęciłam Cię do wypróbowania henny i nie zniechęciła Cię wizja upapranej łazienki, zapraszam do następnego wpisu za tydzień, gdzie podzielę się moim sposobem na przygotowanie pasty, aplikowanie jej oraz  przedstawię kilka trików ułatwiających cały proces.

O farbowaniu henną w praktyce piszę tutaj

Lawendowy puder do stóp (i ciała) DIY - idealny kosmetyk na lato!

Lato nas w tym roku wyjątkowo rozpieszcza, więc dziś przepis na kosmetyk, bez którego nie wyobrażam sobie upalnych dni. Sama receptura j...