Czy warto inwestować w przybory dziewiarskie? Kilka rad dla początkujących dziewiarek

tanie druty na żyłce


Gdy parę lat temu na nowo zainteresowałam się dzierganiem, impulsem do tego stała się... promocja na akcesoria dziewiarskie w Lidlu. Dwie pary akrylowych drutów na żyłce kosztowały jakieś 6 zł, grzech nie wziąć. Wcześniej korzystałam jedynie z drutów odziedziczonych po babci i pamiętających poprzedni ustrój. Babcia praktycznie nie rozstawała się z robótką i miała całą szufladę przeważnie metalowych prostych drutów. Było też parę modeli na żyłce i były STRASZNE. Robienie na nich to była droga przez mękę, żyłka była sztywna jak koci ogon, a miejsce łączenia żyłki z drutem było nierówne, haczyło o oczka i zaciągało włóczkę.


Nic więc dziwnego, że te tanie druty z Lidla wydały mi się wtedy szczytem luksusu. Dziś leżą sobie jako zapasowe w szufladzie. Nie są złe, ale żyłka jest dość sztywna, no i są grube 6 mm i 7 mm - ja rzadko sięgam po większe grubości niż 5 mm.


Naturalnie dalszym krokiem było więc zakupienie innych, mniejszych rozmiarów. Wiedziałam już, że w grę wchodzą jedynie okrągłe na żyłce, bo dzierganie na prostych drutach jest dla mnie niewygodne i uciążliwe. Na Allegro trafiłam na zestaw full wypas bambusowych 15 rozmiarów od 2 mm do 12 mm za jedynie 37 zł. I też oczywiście byłam na początku nimi zachwycona :)


Jakiś czas temu jedne druty zginęły śmiercią tragiczną i musiałam dokupić rozmiar 4,5 mm. Tym razem zdecydowałam się już na wyższą półkę i kupiłam KnitPro Symfonie Wood. Kosztowały dokładnie 31,50 zł, czyli niewiele mniej niż 15-częściowy zestaw. Jak wypadają w porównaniu z chińskimi no name?


druty knit pro opinie
Po lewej chińskie no name, po prawej KnitPro

Jakość wykonania


Tu raczej nie ma nikogo nie zaskoczę, że różnica jest znaczna. Najbardziej rzuca się w oczy sposób mocowania żyłki. KnitPro ma żyłkę zamocowaną w środku metalowego łącznika, w którym został również osadzony drut. Włóczka przesuwa się bez problemu. W przypadku Chińczyka mamy odwrotną technikę, mianowicie żyłka jest gumową rurką, zaciśniętą na drucie. Ogólnie funkcjonuje to tak samo dobrze w droższym modelu, niestety niektóre rozmiary są felerne i wtedy np. drut jest krzywo spiłowany i zahacza o robótkę, a w jednym rozmiarze żyłka była źle zgrzana i praktycznie od razu się ułamała. Przy grubszych rozmiarach z kolei żyłka bardzo się załamuje i nie wygląda zbyt solidnie. No ale przy cenie około 2,50 zł za sztukę i tak jakość jest naprawdę spoko.

Komfort użytkowania

Pod tym względem nie ma za wielkiej różnicy, szczerze mówiąc. Żyłka w KnitPro jest elastyczna, podobnie miękka są rurki w no name. Robótka przesuwa się swobodnie, pomijając oczywiście te wadliwie wykonane modele. Jedynie może KnitPro od samego początku były śliskie, te tanie bambusowe były lekko szorstkie i musiały się trochę "wyrobić", ale teraz już są idealnie gładkie.

Trwałość


Co KnitPro nie mam żadnych uwag, bo póki co (tfu, tfu) nic się z nimi nie dzieje. Nie wiem, czy to też nie zasługa tego, że są drewniane, a nie bambusowe, ale nie odkształciły, żyłka również trzyma się jak trzeba.


Chińczyki no name już pomału się wykruszają. Dwa razy zdarzyła mi się przymusowa przerwa w dzierganiu, bo żyłka na łączeniu ułamała się w trakcie roboty. Uczciwe dodam, że były to dość ciężkie, duże robótki, przy małych pierdółkach to się nie zdarzało. Co do samych drutów, to lekko się wypaczyły (nie są idealnie proste), ale to akurat może być naturalną cechą bambusa.

Czy żałuję, że nie zainwestowałam od razu w markowe drogie akcesoria?


Absolutnie nie. Początkującym odradzam kupowanie jakichkolwiek droższych akcesoriów. Dużo lepszym rozwiązaniem jest kupowanie różnych tanich modeli, żeby poznać swoje preferencje. Na początku też ciężko nam określić po jakie rozmiary będziemy najczęściej będziemy, a które są nam zupełnie zbędne.

Kupienie całego budżetowego zestawu też nie jest złym pomysłem, bo zwłaszcza na początku możemy mieć problem z doborem odpowiedniego rozmiaru do włóczki i dobrze jest mieć możliwość sprawdzenia, czy rozmiar wyżej/niżej nie będzie tym właściwym.

Co dało mi testowanie różnych rodzajów drutów?


Dzięki pierwszym nietrafionym wyborom wiem już że:


  • nie lubię drutów prostych, wygoda okrągłych jest bez porównania

  • nie lubię drutów akrylowych i metalowych, lubię drewniane

  • nie używam kompletnie drutów grubszych niż 6 mm, pomijając jedną czy dwie czapki na rok

  • gdy kupujemy druty okrągłe, musimy pamiętać, że podana długość to żyłka + druty (przeżyłam ogromne rozczarowanie, otwierając paczkę z KnitPro :( )


Dlatego, gdy teraz musiałam uzupełnić zapasy, wybór był prosty: mały zestaw KnitPro z wymiennymi drewnianymi drutami, 4 rozmiary od 3 mm do 4,5 mm. W moim przypadku inwestowanie w większy zestaw nie ma sensu, bo nie będę go wykorzystywać. W razie potrzeby mam tanie druty, do sporadycznych "wyskoków" nadadzą się w zupełności.


Jak tylko do mnie dotrą, na pewno pojawi się recenzja, czy były warte swej ceny :).

Lawendowy puder do stóp (i ciała) DIY - idealny kosmetyk na lato!

Lato nas w tym roku wyjątkowo rozpieszcza, więc dziś przepis na kosmetyk, bez którego nie wyobrażam sobie upalnych dni. Sama receptura j...