W takim razie dziwi Was pewno, po co szukać czegoś zastępnika? Mianowicie jednej rzeczy nie mogę zdzierżyć - jego zapachu. Jest dla mnie duszący, nieprzyjemny i bynajmniej nie przypomina rozmarynu. Gdy więc zobaczyłam w ofercie Yves Rocher szampon w kremie pomyślałam, że warto spróbować, bo szampony i kosmetyki myjące są jednymi, które mi podchodzą w tej marce.
Przejdźmy zatem do konkretów:
Cena i dostępność
Balsam Sylveco kupuję przeważnie za ok. 25 - 30 zł (wiadomo, w internecie taniej niż stacjonarnie). Jest dostępny w wielu drogeriach internetowych, stacjonarnie trochę gorzej, ale również idzie go kupić. Jest to butelka 300 ml. Za tubę szamponu YVR o pojemności 200 ml zapłaciłam 17,90 zł (regularna cena to 19,90 zł) i napotkamy go prawdopodobnie w każdym punkcie stacjonarnym Yves Rocher.
Skład
Sylveco bazuje na łagodnych detergentach i nawilżaczach:
INCI: Aqua, Coco-Glucoside, Decyl Glucoside, Mel Extract, Cocamidopropyl Betaine, Butyrospermum Parkii Butter, Panthenol, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Glyceryl Oletate, Lactic Acid, Betulin, Sodium Benzoate, Rosmarinus Officinalis Leaf Oil
Piękny skład, nic dodać nic ująć. A co znajdziemy w propozycji Francuzów?
INCI: Aqua, Stearyl Alcohol, Cetylalcohol, Lauryl Glucoside, Behentrimonium Chloride, Crataegus Monogyna Flower Extract, Isopropylalcohol, Glycerin, Sodium Benzoate, Citric Acid, Panthenol, Parfum, Guar Hydroxypro Pyltrimonium Chloride, Ethylhexylsalicylate, Tocopherol, Glycine Soja Oil Unsaponifiables, Potassium Sorbate
Dla ułatwienia zaznaczyłam substancje mające działanie myjące na kolor pomarańczowy. Widać tu sporą różnicę - w produkcie Sylveco mamy głównie detergenty z dodatkiem emolientów, skład szamponu YVR zaczyna się od emolientów i dopiero potem znajduje się bardzo łagodny detergent oraz substancja myjąca. Dlatego ja bym nazwała to raczej myjącą odżywką niż prawdziwym szamponem.
Opakowanie i konsystencja
Balsam jest pakowany w tradycyjną butelkę, plastik jest porządny i wytrzymuje do momentu skończenia produktu. Konsystencja jest rzadka i trzeba uważać, żeby nie uciekł między palcami. Na włosach rozprowadza się z łatwością, dobrze pieni, dlatego już niewielka ilość wystarczy do pokrycia skóry głowy.
Szampon w kremie mamy w wygodnej tubce, sam kosmetyk jest dużo bardziej gęsty. Niestety przekłada się to na komfort użytkowania i wydajność, ciężko jest go równomiernie rozprowadzić. Nie pieni się, ale nie miał się pienić - producent reklamuje go jako szampon No Poo.
Działanie
O Sylveco już pisałam - włosy są jednocześnie oczyszczone i nawilżone, nie są przyklapnięte. Tylko ten zapach...
Opowiadając na pytanie zadane w tytule: czy szampon w kremie dał radę go zastąpić? Otóż NIE. Tępa konsystencja utrudnia nie tylko rozprowadzenie szamponu, ale także jego porządne wypłukanie. Potrzebne były hektolitry wody, żeby jako tako dopłukać głowę. Włosy były obciążone i szybko stawały się nieświeże. Najgorsze było to, że szampon bardzo podrażnił mi skórę głowy, pojawiło się swędzenie i łupież.
Do czego go zużyję? Bardzo dobrze się sprawdza jako balsam do mycia, ale ciała - skóra na ciele nie jest u mnie tak wrażliwa, jak ta na głowie, a szampon ma przyjemny i łagodny zapach. Po prysznicu skóra jest nawilżona.
Tak więc produktu nie polecam, chyba że lubicie myć włosy odżywką. Z tym że niekoniecznie, jeśli macie wrażliwą skórę głowy, bo może się to skończyć jak u mnie atakiem łupieżu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz